Kolarstwo uwielbiam za legendy. O Giro d’Italia można napisać dziesiątki tomów, a i tak będzie za mało. Na przykład o rywalizacji Fausto Coppiego z Gino Bartalim. Gdy w poszukiwaniu sekretów jeden drugiemu myszkował w walizce, a ten drugi dokładnie zapamiętywał, w którym miejscu trasy ten pierwszy wyrzucił butelkę, by po etapie pojechać tam samochodem, znaleźć bidon i dać do zbadania. Czy tam tylko woda była, czy coś jeszcze. Pewien fotograf uwiecznił kiedyś zwykły ludzki gest. Wspinali się na kolejny szczyt i została im tylko jedna butelka, więc podzielili się piciem. Nawet o to jednak się spierali.